Przede mną trudny, ostatni semestr I stopnia studiów. Oprócz bieżącej nauki na zajęcia widniejące w planie czeka mnie pisanie projektu inżynierskiego oraz przygotowanie się do egzaminu z trzech lat studiów. Przyznam, że nieco mnie to przeraża, częściowo także dlatego, że towarzyszą mi ponure myśli, iż sobie nie poradzę. Najbardziej jednak boję się tego, jak ja to wszystko zorganizuję tak, by jeszcze gdzieś w międzyczasie mieć chwilę dla siebie, dla bloga i wielu innych spraw? Organizacja nigdy nie była moją mocną stroną i to głównie dlatego ze strachem spoglądam w przyszłość, wszystko jednak wskazuje na to, że przez najbliższe kilka miesięcy będę musiała mocno popracować nad moimi zdolnościami organizacyjnymi. Stąd też pomysł na tego posta, gdyż o wiele łatwiej będzie mi poukładać sobie pewne sprawy w głowie, kiedy je tutaj zapiszę.
Źródło: tumblr.com |
A zatem jak wyglądają moje plany na najbliższe miesiące? Przede wszystkim napisanie pracy. Chciałabym jak najszybciej mieć ją z głowy, pomyślałam więc, że dobrze będzie codziennie dopisać do niej choć kilka zdań, tak aby nie wypaść z rytmu i mam nadzieję, że stosując ten sposób, ani się obejrzę, jak skończę. Aż do stycznia to właśnie projekt inżynierski będzie moim priorytetem, choć chciałabym uporać się z nim do końca listopada, tak by później mieć czas na sesję, która rozpocznie się już w grudniu.
Zapominając jednak o wszystkich obowiązkach związanych z uczelnią, co z resztą? Mam nadzieję, że uda mi się trzy razy w tygodniu chodzić na CrossFit, gdyż bardzo, ale to bardzo nie chciałabym z niego rezygnować. Wydaje mi się jednak, że nie będę miała z tym większego problemu, wystarczy tylko odrobinkę się postarać. Chciałabym też przymierzyć się do kilku zmian w mojej diecie, bo choć z powodu zakładu nie jem słodyczy, to wciąż pozostaje kilka produktów, które spożywam, a które dobrze byłoby wyeliminować. Bądź co bądź, moje myśli zaczynają coraz częściej krążyć wokół czekolady. Na nic innego nie mam ochoty, tylko właśnie na czekoladę, najzwyklejszą, mleczną. Dzisiaj wizualizuję sobie właśnie taką mleczną Milkę, której tabliczkę będę mogła zjeść wraz z zakończeniem zakładu i pochłonę ją całą, choć nigdy w życiu nie zjadłam całej tabliczki czekolady na raz. Ciekawa jestem, czy po tak długim okresie bez słodyczy ostatecznie będę miała na nie ochotę, bo póki co jest mi coraz ciężej. Wiedziałam, że właśnie tak to będzie wyglądało. Że najgorzej nie będzie na początku, jak niektórzy mówili, a dalej, im więcej dni bez słodyczy. Nie mogę jednak przegrać zakładu, prawda?
Właściwie konkretnie sprecyzowanych planów w tym poście brak. Chciałam wyrzucić z siebie co nieco i tym sposobem przy okazji dać Wam znać, że żyję i mam się całkiem nieźle, tylko nie ogarniam. Mam jednak cel, aby w końcu ogarnąć, więc idę nadrabiać zaległości na Waszych blogach. Porcja pracy na dziś napisana, więc jak najbardziej mogę zająć się tym ze spokojnym sumieniem, co też jest częścią mojego planu zorganizowania się, bo odwiedzanie Waszych blogów na pewno nie może zostać pominięte!
A może Wy macie jakieś sprawdzone sposoby na poradzenie sobie z pozornym nadmiarem obowiązków i na lepszą organizację czasu? Chętnie dowiem się paru nowych rzeczy!
Ja też kończę studia i jestem na etapie skrobania pracy. I choć zawsze byłam zorganizowana to ostatnimi czasy dopada mnie powakacyjne lenistwo... Trzymam więc za Ciebie kciuki,a Ty zaciskaj za mnie! :)
OdpowiedzUsuńMam w planach wybrać się jeszcze na magisterkę, więc raczej nie myślę o tym, jak o skończeniu studiów. Ale to jest rzeczywiście to, będę miała papierek, będę miała tytuł inżyniera przed nazwiskiem... "Jesteśmy dorośli. Kiedy to się stało. I jak to zatrzymać?". A zatem nie mogę tego za bardzo roztrząsać, bo zaraz zacznę jedynie bardziej się stresować. Zamiast tego trzymam za nas obie kciuki, bardzo, ale to bardzo mocno, na pewno sobie poradzimy! :)
UsuńTo podobnie jak ja,a najbardziej marzy mi się "dr" przed nazwiskiem :)
UsuńMi bardzo pomaga takie najprostsze rozpisywanie sobie w notesie, co mam zrobić w danym dniu. Wypisuję wszystko co muszę np. jutro, albo po powrocie ze szkoły zrobić, obok piszę ile czasu mi to zajmie, a potem rozkładam te wszystkie rzeczy w czasie i zwykle okazuje się, że w natłoku obowiązków będę miała jeszcze wieczorkiem godzinkę lub dwie dla siebie.
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o plany bardziej na przyszłość to zrobiłam sobie taką "tablicę" i przyklejam na nią karteczki z moimi celami i co bym chciała zrobić do np. końca roku szkolnego. Takie karteczki pełnią też rolę przypominajek i dzięki temu mogę systematycznie, po malutku i po troszeczku realizować swoje plany.
Życzę powodzenia w tym ostatnim semestrze i trzymam kciuki za Twoją organizację :D
Jak do tej pory zapisywałam sobie tylko te najważniejsze rzeczy, o których nie mogłam zapomnieć, ale takie bardzo dokładne rozpisanie sobie wszystkiego, oraz ile czasu mi to zajmie będzie w tej chwili prawdopodobnie najlepszym rozwiązaniem. Podejrzewam, że jak dobrze wszystko poukładam, to tych godzinek może mi nawet wyjść więcej, niż początkowo założę.
UsuńChyba nie mogę robić dalekosiężnych planów, bo po prostu bardziej mnie one stresują. Cały czas siedzą z tyłu głowy i przypominają o sobie w najmniej dogodnych momentach. Dlatego zacznę je chyba rozbijać na wiele małych kroczków. Od razu będzie to sympatyczniej wyglądało :)
Dlatego ja nie zapisuję sobie tych planów na przyszłość w formie np. "nauczyć się dobrze do matury z angielskiego" tylko "uczyć się codziennie angielskiego". Takie małe kroczki, a efekt końcowy powalający :D
UsuńMinął mi miesiąc regularnej nauki angielskiego i matematyki i widzę o ile łatwiej jest rozwiązywać mi zadania, które wcześniej wydawały się nie do zrobienia. :)
Jeszcze raz powodzonka i daj z siebie jak najwięcej! :D
"Uczyć się codziennie angielskiego" brzmi zdecydowanie lepiej niż "nauczyć się dobrze do matury z angielskiego" ^^ Sama muszę spróbować zrobić to w ten sposób. Na przykład "napisać codziennie stronę pracy" zamiast "skończyć do końca listopada pisać pracę" ^^ Strona dziennie to nie tak wiele, zajmuje mi ona około 1,5h, czasem 2h jak gorzej idzie, a że limit to 30 stron, to w tym tempie ani się obejrzę, jak skończę :)
UsuńDokładnie! Dasz na spokojnie radę :)
UsuńTeż mam taki problem..
OdpowiedzUsuńZatem jesteśmy już dwie. Ale nie ma takiego problemu, z którym nie można sobie poradzić, mam więc nadzieję, że z czasem dobra organizacja stanie się moją mocną stroną :)
UsuńSama przechodziłam przez to 5 lat temu i też mi się wydawało, że tyle spraw i nie dam rady, bo praca dyplomowa, bo zwykła praca (sama siebie musiałam utrzymywać), bo sesja, bo sprawy rodzinne itd...a jednak dałam radę! i ty na pewno dasz radę! wierzę w Ciebie! wszystkie tu wierzymy w Ciebie!!! :)
OdpowiedzUsuńTo pewnie trochę tak, jak z maturą ;) Kiedy zbliżała się ona wielkimi krokami, a wreszcie nadeszła, byłam przerażona, a teraz, z perspektywy czasu, uważam, że była to bzdura i wcale nie tak wielkie wyzwanie. Zapewne podobnie spojrzę za kilka lat na studia, kiedy to inne problemy zaczną pojawiać się w moim życiu.
UsuńDam radę, nie ma innej opcji! :) Bo w końcu kto, jak nie ja?!
Podziwiam Cię, że chcesz zrezygnować ze słodyczy :)
OdpowiedzUsuńCzy tak do końca chcę... Wydaje mi się, że nigdy tak w pełni ze słodyczy nie zrezygnuję, bo po prostu je lubię i nie widzę większego sensu w odmawianiu sobie od czasu do czasu tej przyjemności. Właśnie, od czasu do czasu jest tutaj kluczowym stwierdzeniem. Mam nadzieję, że obecny detoks pomoże mi nad tym zapanować i mocno ograniczyć spożywanie słodyczy :)
UsuńOooo jaka ambitna i pracowita dziewczyna ;-) To ja również trzymam mocno kciuki ;-) Buziale
OdpowiedzUsuńAmbitna rzeczywiście jestem, ale z tą pracowitością różnie u mnie bywa ;) Czasem swoje ponarzekam, nim zabiorę się za coś, co po prostu muszę zrobić.
UsuńU mnie też organizacja często kuleje :( Co poradzę, jestem nieogarem, ale się staram :P
OdpowiedzUsuńTrzymam dalej kciuki za zakład, nie poddawaj się! :) Potem ta czekolada będzie smakowała jak najlepsza na świecie nagroda :)!
Ja także się staram i mam nadzieję, że w końcu organizacja wejdzie mi w nawyk :) Od momentu dodania wpisu staram się zapisywać, co powinnam zrobić danego dnia i choć to dopiero trzy dni, to już widzę delikatną poprawę, przede wszystkim jednak mniej się stresuję, bo widzę, że tych obowiązków faktycznie nie ma tak wiele i na pewno ze wszystkim sobie poradzę :)
Usuńchybabym musiała tego spróbować :D
UsuńZ taką tablicą na ścianie na pewno nie zginiesz :-) Ja kupuję w najbliższym czasie tablicę do kuchni i myślę, że to ułatwi mi organizację. W tym roku namnożyło mi się kalendarzy: prowadzę kalendarz google i to jest OK, mam kalendarz do torebki i jeszcze jeden - Czaromarownik - prezent od dzieci. W przyszłym roku zmodyfikuję to, bo zauważyłam, ze ukochane kalendarze zjadają mi czas! Mimo, że nie studiuję, tylko pracuję, też walczę o każdą wolną chwilę na swoją pasję pisania, o czym wspominałam ostatnio. Grunt to dobra organizacja, a później determinacja, by rozkładu się trzymać i nie przekraczać czasu planowanego na daną czynność. Może brzmi to strasznie, ale jeśli chcemy coś więcej zrobić, to dyscyplina jednak musi być :-/
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym mieć taką tablicę (ponieważ to nie moje zdjęcie), a aktualnie nie posiadam nawet najzwyklejszej korkowej. Chyba muszę rozważyć zakup takiego cuda nad biurko :)
UsuńDlatego ja korzystam tylko ze zwykłego papierowego kalendarza, gdyż posiadanie jeszcze takiego na komputerze po prostu by mnie denerwowało. Do tego mam aplikację w telefonie, w której od razu zapisuję, co mam zrobić, kiedy o tym usłyszę, więc nie muszę obawiać się, że nagle coś wyleci mi z głowy. Niestety, albo i stety, dyscyplina to rzeczywiście coś, co musiałabym na stałe wprowadzić do mojego życia i mam nadzieję, że za pomocą małych kroczków mi się to uda :)
studddiaa- kiedy to było ;) rozmarzyłam się ;)
OdpowiedzUsuńPóki co mam podobne odczucia, jeśli chodzi o liceum ^^ Na studia przyjdzie czas później ^^
Usuńach ja bym chętnie na studia wróciła:) niezapomniany czas..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś także będę wspominała je w ten sposób :) Ponieważ teraz, chyba jak każdy student, tak jak je lubię, tak też momentami mam ich serdecznie dość...
UsuńPozbądź się złych myśli - będzie dobrze ! :) o dziwo mam tak, że im dłużej nie jem słodyczy, tym coraz mniejszą mam na nie ochotę :D ciesze się, że masz czas i ochotę zaglądać na mojego bloga - dziękuję ! :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim ważna jest ta organizacja i ustalenie zadań według priorytetów.
Pozbycie się złych myśli to rzeczywiście dobry pomysł, gdyż czasem po prostu sama za bardzo się nakręcam, kiedy sytuacja po prostu tego nie wymaga. Mam nadzieję, że wraz z poprawą organizacji moja panika odejdzie w zapomnienie ;)
UsuńWczoraj miałam ewidentnie słodyczowy i w ogóle jedzeniowy kryzys - cały dzień mogłabym tylko jeść, jeść i jeść. I już nawet wiem, dlaczego - okres się zbliża.
Też miewam takie kryzysy i wtedy trudno się powstrzymać, a już zwłaszcza w "te" dni :)
UsuńUfff ciężko sie czasami zorganizować... ja pracuje, studiuje, trenuje k1, w ten weekend jade na szkolenie a później na wesele :D wolne chwile to mam chyba tylko w nocy ;) a taka tablica - marzenie! Chociaż i tak bym o czymś zapomniała bo jestem spontanicznym człowiekiem :D też staram sie zrezygnowac ze słodyczy..
OdpowiedzUsuńPowodzenia w relizowaniu celów, zwłaszcza w projekcie inżynierskim! I zapraszam do mnie fight-like-supergirl.blogspot.com ♥
Często zastanawiam się nad pracą, ale zaraz pojawia się myśl, że po prostu nie miałabym na nią czasu. Aktualnie mam taki plan, że mogłabym pracować chyba tylko w weekendy, a kiedy tutaj jeszcze zobaczyć się chociażby z chłopakiem? I tak widujemy się coraz rzadziej (a przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie), więc chyba czas poważniej pomyśleć o zamieszkaniu razem. Stąd podziwiam takich ludzi jak Ty, którzy potrafią bardzo dobrze się zorganizować i łączyć ze sobą wiele zajęć :)
UsuńTaka tablica także zaczyna mi się marzyć, niekoniecznie taka duża, mogłaby być mniejsza ^^ I nie dziękuję, żeby niczego nie zapeszyć!
Czasem ciężko się zorganizować, ale najważniejsze jest to, żeby nie odkładać niczego na później. :)
OdpowiedzUsuńRacja, im dłużej dana rzecz do zrobienia nade mną wisi, tym jest mi ciężej się za nią zabrać!
UsuńOrganizacja nigdy nie była moją mocną stroną :) też toczyłam z tym długą walkę. Swego czasu zaczęłam po prostu notować 'rzeczy do zrobienia' i skreślałam skrupulatnie załatwione sprawy. Ustawiałam przypomnienia w telefonie itd. Z czasem nawyk się wyrobił (czy też pamięć?), lepiej selekcjonuję sprawy na ważne i ważniejsze. Jakoś radze sobie bez robienia listy. Jednak wiem co czujesz. Mnie denerwowało poczucie marnowania czasu.., że tyyyyyyle do zrobienia, że czegoś nie ogarnęłam, a analizując dzień wiedziałam, że mogłam zdążyć zrobić coś wtedy i wtedy. Zagmatwałam trochę, ale myślę że wiesz o co mi chodzi ;-) .
OdpowiedzUsuńŻyczę mobilizacji do organizacji! :)
Doskonale wiem, o co Ci chodzi! To zdanie o marnowaniu czasu, dokładnie, jakbym czytała o samej sobie. Człowiekowi wydaje się, że tyle musi zrobić, nie wie, za co się zabrać, aż nagle pod koniec dnia okazuje się, że gdyby nie stracił czasu na głupoty, to mógłby spokojnie ogarnąć ważniejsze sprawy. Naprawdę bardzo, ale to bardzo chciałabym pożegnać się z uczuciem marnowania czasu, gdyż jest paskudne.
UsuńZ kolei co do organizacji, muszę się jej nauczyć, jeśli we względnym spokoju chcę przetrwać ten semestr :)
Najbardziej pomaga mi zapisywanie sobie tego co mam zrobić w kalendarzu :) Powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńOd paru dni mój kalendarz jest kolorowy i zapisany jak nigdy :)
UsuńHe he :) No to pięknie! Myślę, że jest dużą pomocą :)
UsuńA mnie się wydaje, że gdy wreszcie przyjdzie co do czego, ta Milka prawdopodobnie będzie dla ciebie zdecydowanie za słodka = niedobra :D
OdpowiedzUsuńCo się zaś tyczy organizacji - trzymam za ciebie kciuki! Sama nie jestem w tym dobra, więc wiem, jak trudno jest ogarnąć swój czas w taki sposób, aby nie narobić sobie zaległości. Najlepiej zapisuj sobie wszystko na kolorowych karteczkach, a później segreguj je na rzeczy priorytetowe, ważne i mniej ważne. Dasz radę ♥
Zapraszam do siebie ;) http://simplejoung.blogspot.com/
Tak rzeczywiście może się zdarzyć, choć jestem takim słodyczożercą, że na razie ciężko mi w to uwierzyć ^^
UsuńUskuteczniam właśnie zapisywanie wszystkiego, co się da, a także lepsze planowanie, więc mam nadzieję, że niedługo się ogarnę i jeszcze się okaże, że mam dla siebie całkiem sporo czasu :)
Ja kiedyś w organizacji czasu byłam bardzo dobra. Robienie dwóch rożnych fakultetów spowodowało, że musiałam sobie tak poukładać dzień, żeby na wszystko mieć czas. Udało się! Jednak od tego czasu straciłam umiejętność organizacji. Może za bardzo przesyciłam się tym, a może byłam zmęczona podwójną dawką, którą musiałam włożyć w swoje studiowanie. Nie wspominam miło pisania prac, a było ich trochę. Zawsze promotorzy mieli swoje uwagi i to mnie denerwowało. Te ciągłe poprawki. Więc cóż - powodzenia.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to właśnie ten semestr zmusi mnie do nauczenia się organizacji, tak jak kiedyś Ciebie dwa fakultety. Chciałabym jednak, żeby ta nowa umiejętność została ze mną na dłużej :)
UsuńParę dni temu wysłałam promotorowi kilka stron i drżę przed tym, co odpisze... To dopiero moja pierwsza praca, więc tak właściwie muszę nauczyć się sposobu jej pisania. Mam nadzieję, że nie zostanę kompletnie zjedzona przez nerwy.
Dokładnie Cię rozumiem, przede mną licencjat, mnóstwo nerwówki, egzaminy, zaliczenia, dopiero pierwszy tydzień na uczelni a już jestem przerażona tym co się wydarzy w nadchodzącym czasie. No nic, trzymam mocno kciuki za Twoją inżynierkę, pozwól sobie czasem na tę czekoladę bez wyrzutów sumienia i nie daj się, nikt nas z kuli ziemskiej nie zepchnie, nawet jeśli na studiach nie wszystko pójdzie idealnie ;)
OdpowiedzUsuńJa chwilowo nie wiem, co się wokół mnie dzieje, ale mam nadzieję, że kiedy tylko ten pierwszy tydzień minie i przystosuję się do nowego rozkładu dnia, to już będę wiedzieć ^^ I też tak sobie myślę, że nawet "gdyby coś", to świat się nie zawali i jest wiele innych dróg, którymi można pójść :)
UsuńJa już po studiach :(( niestety... korzystajcie dziewczyny - to cudowny okres!
OdpowiedzUsuńCudowny okres... Czasem mi się wydaje, że na politechnice bardzo daleko jest temu do cudownego okresu :D Ale będę korzystać chociażby z długich wakacji, choć zostały mi właściwie tylko jedne :(
UsuńJak ja Cię rozumiem! Jeszcze jakiś czas temu też ledwo udawało mi się wszystko pogodzić.Teraz już nie studiuje, ale łatwo nie jest. Na przykład w tym tygodniu wstaję rano, idę na trening, potem się spieszę, żeby na 10:00 być w pracy, a wieczorem, a to lekarz, a to fryzjer ;). Dobra organizacja to podstawa.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi się dobrze zorganizować :) Będzie to dla mnie też redukcja stresu, bo chwilowo mam wrażenie, że nie ogarniam tego, co się wokół mnie dzieje i ten stres towarzyszy mi na co dzień. A to niezdrowe ;)
UsuńJa sobie wszystko notuję. A później mam frajdę z wykreślania tego co zrobiłam. A jak już mam wrażenie, że mnie wszystko przerasta siadam na 5 minut. Zamykam oczy, głęboko oddycham, oczyszczam umysł - mi pomaga :)
OdpowiedzUsuńMimo że wypisywanie rzeczy do zrobienia jest rzeczywiście pomocne, to mnie chyba jednak widok całej tej listy nieco przytłacza. W każdym bądź razie przynamniej teraz odnoszę takie wrażenie i wydaje mi się, że jest to spowodowane bardzo chaotycznym początkiem semestru. Naprawdę nie wiem, co się wokół mnie dzieje. Mam nadzieję, że to tylko kwestia tego pierwszego tygodnia i już za jakiś czas wszystko nabierze odpowiedniego rytmu :)
UsuńNie martw się, mam to samo.. a jak pomyślę, że wracam na uczelnię 13 października, a do 31 mam mieć wszystko zdane... o pisaniu pracy nie mówiąc. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńDo 31 października wszystko zdane? U mnie ten semestr trwa normalnie, zajęcia kończę o tyle wcześniej, co przed świętami. Dlatego ja nie wiem, jak to wszystko ogarnę, dzisiaj mam kryzys i same czarne myśli. Chyba muszę usiąść i się rozryczeć, żeby nieco zredukować stres :P
UsuńNie bój się egzaminu i obrony! Osoby która kończy studia, nikt nie chce z premedytacją uwalić :) Sama miałam obronę w tym roku i również egzamin z 3 lat studiów, a okazało się, że zupełnie nie było się czego bać. Komisja nie oczekuje idealnych odpowiedzi, ale takich, które pokazują, że chociaż kojarzysz co w trawie piszczy na dany temat :) Głowa do góry!
OdpowiedzUsuńDziękuję, takie komentarze i takie słowa są mi teraz naprawdę potrzebne :) Mój chłopak powtarza mi mniej więcej to samo, a raczej tłumaczy, że mogę nawet nie zdać egzaminu, bo do średniej wlicza się ocena z pracy i przedmiotów ;) Także dodaje mi otuchy na wszystkie możliwe sposoby.
UsuńNiemniej jednak marzę, żeby już mieć to za sobą, ponieważ jestem osobą, która zdecydowanie za bardzo przejmuje się i stresuje niektórymi sprawami.
Życzę realizacji wszystkich planów. Systematyczność i spokój to podstawa :) Wiem co mówię (mam za sobą kilka obron ;D) i też się bardzo denerwowałam i przeżywałam taki ze mnie człowiek :D
OdpowiedzUsuńSpokój to podstawa? Z tym będzie zdecydowanie najtrudniej ^^ Rzeczywiście jednak muszę wrzucić na luz i się opanować, bo jak tak dalej pójdzie, to wpędzę się w jakąś nerwicę.
UsuńPrzekazuję dawkę pozytywnej energii! Poradzisz sobie!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Ciebie!;) Ja lubię sobie pisać w notesie wszystko co mam zrobić, i staram się wszystko ogarniać na bieżąco, żeby mieć czas na resztę... Czasami nawet zdarza się, że szybciej muszę wywlec się, z łóżka żeby poczytać. Najważniejsza chyba jest systematyczność. Dużo energii Ci życzę, dasz rade!:)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w pisaniu pracy, wiem jaka to męka z mobilizacją i samą sobą ;) Na pewno dasz radę:)
OdpowiedzUsuńTeż mam taki problem..
OdpowiedzUsuńmam taki problem..
OdpowiedzUsuńAlicja
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak.