Miałam nadzieję dodać ten post znacznie wcześniej, lecz jak zwykle życie mocno zweryfikowało moje plany i musiałam poświęcić czas na uporanie się ze sprawami związanymi ze studiami, a nie chciałam napisać tego posta na szybko i byle jak, między jednym zadaniem a drugim. Stąd tak duża zwłoka, a zatem skoro musieliście tyle czekać, to już nie przynudzam zbyt długim wstępem o wszystkim i o niczym, tylko przechodzę do konkretów.
![]() |
Źródło: http://d.webgenerator24.pl/k/r//e2/x0/6nk3dr4kww4kcogkgcccgwsg4og.600.jpg |
W moim poprzednim poście mogliście przeczytać o tym, jak poradziłam sobie z uzależnieniem od słodyczy. Pochwaliłam się też tym, że nie jadłam słodyczy już przez 70 dni (dzisiaj to 82 dzień). Ponieważ na początku tego wyzwania byłam święcie przekonana, że nie dam rady i zaskoczyłam bardzo mile samą siebie, chciałabym podzielić się z Wami, moim zdaniem, całkiem dobrymi sposobami na to, by pomóc sobie w walce z zbyt wielką miłością do słodyczy.
ZNAJDŹ ODPOWIEDNIO SILNĄ MOTYWACJĘ!
Wcześniej podejmowałam już bardzo wiele prób nie tyle całkowitego rozstania się ze słodyczami, co chociaż ich ograniczenia. Raz szło mi lepiej, innym razem gorzej, czasem nie jadłam słodyczy przez miesiąc, by kiedy indziej rzucić się na nie jeszcze tego samego dnia, w którym powiedziałam sobie "dość". Wizja szczupłego, zdrowego ciała nie była dla mnie wystarczająco motywująca, wydawała mi się chyba po prostu zbyt odległa. To, że teraz nie jem słodyczy zawdzięczam tylko i wyłącznie mojemu chłopakowi oraz jego pomysłowi. Pewnego dnia wpadł on na pomysł zakładu, w którym to ja nie będę jeść słodyczy, a on pił alkoholu (żeby nic nie przeszkadzało mu w robieniu masy na siłowni). Wspominałam Wam już o tym niedługo po rozpoczęciu się tego zakładu, który stał się dla mnie wybawieniem od słodyczy. Przecież nie mogę przegrać! Nie mogę pokazać, że moja silna wola nie istnieje! Tym sposobem dziś mija mój 82 dzień bez słodyczy :)
W związku z tym jeśli i Wasze poprzednie sposoby motywacji nie działały i w końcu sięgaliście po słodycze częściej, niż byście chcieli, polecam Wam uważniej rozejrzeć się dookoła, poszukać motywacji z prawdziwego zdarzenia – czegoś, co faktycznie będzie Was napędzać do działania. Możecie nawet uciec się do tego małego triku, jakim był zakład – wszystkie chwyty dozwolone, jeśli tylko mają zadziałać!
NIE ZAKŁADAJ, ŻE I TAK NIE DASZ RADY!
Ja początkowo w siebie nie wierzyłam. Byłam pewna, że nie wytrzymam bez słodyczy dwóch tygodni, a gdzie tam do 18 grudnia? Cóż, 18 grudnia już niedługo, a ja zupełnie dobrowolnie założyłam, że nie będę jadła słodyczy aż do świąt. Człowiek naprawdę nie wie, na co go stać i że kiedy już wyjdzie poza strefę komfortu, kiedy pokona pewną osobistą ścianę, to nagle wszystko stanie się możliwe.
Nie bójcie się uwierzyć w siebie. Nie bójcie się powiedzieć sobie, że dacie radę. Wizualizujcie nie najczarniejsze scenariusze, ale te, w których osiągacie to, co sobie założyliście. Musicie wiedzieć, że możecie wszystko. Może nie uda się Wam za pierwszym razem ani za dziesiątym, za setnym może też nie, ale ten sto pierwszy raz może już okazać się tym, w którym osiągniecie sukces. Grunt to się nie poddawać, wciąż próbować, aż w końcu przyjdzie taka chwila, w której będziecie wystarczająco silni, by sobie poradzić (czy ja aby na pewno piszę TYLKO o słodyczach...?).
PRZETRWAJ NAJGORSZY KRYZYS!
Często kiedy podejmujemy się jakiegoś wyzwania, odpuszczamy w momencie, w którym wydaje nam się, że już dłużej nie damy radu. Kluczowym sformułowaniem w tym zdaniu jest "wydaje nam się". Sama dotarłam do tego momentu, w którym myślałam, że się załamię, że sięgnę po czekoladę czy batonik. Dzieliło mnie od tego naprawdę niewiele, ale zacisnęłam zęby, walcząc nie tylko nawet o kolejny dzień bez słodyczy, co o kolejną godzinę. I w końcu, nie wiedzieć kiedy, kryzys minął. Było po nim. A ja, odkąd go przetrwałam, miałam coraz mniejszą ochotę na słodycze.Pamiętajcie, że to Wasz umysł płata Wam figle. Że Wasze ciało tak naprawdę wcale tych słodyczy nie potrzebuje - to Wasza głowa się ich domaga, to Wam wydaje się, że są one Wam w tej danej chwili potrzebne, wręcz niezbędne. Jeżeli przetrwacie najgorszy kryzys, co jednoznaczne jest z tym, że pokonacie pułapki własnego umysłu, będzie łatwiej, a w miarę upływu czasu coraz lepiej.
Wydaje mi się, że to trzy najważniejsze rzeczy, które sprawdziły się i odegrały kluczową rolę w moim przypadku. Nie chcę w tym momencie pisać o stosowaniu zdrowych zamienników słodyczy i innych tego poradach, gdyż wystarczająco wiele osób przede mną już o tym pisało. Jak możecie zauważyć, skupiłam się głownie na aspekcie psychologicznym tego problemu, choć psycholog ze mnie marny. Starałam się najpierw opisać, jak wyglądało to z mojego punktu widzenia, a później przekuć to na bardziej ogólne rady. Kto wie, może ktoś podobny do mnie faktycznie na tym skorzysta? Mam nadzieję, że te rady przydadzą się chociaż jednej osobie :)
![]() |
Źródło: http://g.wieszjak.polki.pl/p/_wspolne/pliki_infornext/678000/fotolia_60040269_subscription_xl.jpg |
Zostawiam Was z tym pozytywnym przesłaniem i zabieram się za nadrabianie zaległości na Waszych blogach :) Wybaczcie mi, że teraz rzadziej się na nich udzielam i komentuję, robię co w mojej mocy, by być na bieżąco z tym, co u Was słychać :)
myślę, że jeśli ktoś na prawdę nadużywa słodyczy jak narkotyku jakiegoś, to jedynym sposobem jest odstawić całkowicie tak jak ty to zrobiłaś. po raz kolejny gratuluję- bo już chyba spokojnie można ci gratulować:) i dalszej wytrwałości życzę, zwłaszcza w nadchodzącym okresie:) ja sobie czasem a łakocie pozwalam ale staram się wybierać zdrowsze alternatywy- masz jakieś sposoby a zastąpienie słodyczy czymś zdrowym co trochę oszuka mózg?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Rzeczywiście w moim przypadku od razu całkowite odstawienie słodyczy okazało się najskuteczniejsze, choć wiem, że inni preferują metodę małych kroczków. Nie zamierzam jednak nie jeść słodyczy już do końca życia :) W Święta mam zamiar pozwolić sobie na coś słodkiego, choć nieco obawiam się, że wtedy wrócę do szalonego jedzenia słodyczy. Będę jednak pamiętać, ile już osiągnęłam i ze wszystkich sił postaram się nie wrócić do tego, co było.
UsuńA jeśli chodzi o zdrowe zamienniki, to kiedy już naprawdę miałam ochotę na coś słodkiego, sięgałam na przykład po miód i owoce :) Cały czas podkreślam, że w moim wyzwaniu zrezygnowała z kupnych słodyczy. Jeśli chodzi o inne produkty zawierające dużo cukru, jak na przykład moje ukochane soki wieloowocowe, dopiero zamierzam się za to zabrać.
Lubię słodycze, ale staram się unikać głównie tych sklepowych - za wyjątkiem czekolady Milka Oreo, dwie kosteczki do kawy, chociaż nie powiem, najchętniej to zjadłabym całą tabliczkę.
UsuńMotywacja jest najważniejsza! I jak z każdym uzależnieniem trzeba samemu chcieć z nim zerwać. Ja Tobie gratuluję i trzymam kciuki za dalsze wytrwanie w postanowieniu :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że faktycznie samemu trzeba chcieć :) Choć nie ukrywam, że zakład z moim chłopkiem także bardzo mi pomógł. Choć może to był czynnik drugoplanowy? W końcu mimo wszystko mogłam się złamać i zakład przegrać. A mimo to udowodniłam sobie, że jednak moja silna wola wcale nie jest taka słaba ;)
UsuńO tak dobra motywacja potrafi zdziałać cuda ale przede wszystkim determinacja i samozaparcie są potrzebne do osiągnięcia celu. Bez tego na pewno sukcesu nie będzie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa dalej nie mogę się nadziwić, że ten sukces osiągnęłam i ciekawa jestem, co to będzie, jak pozwolę sobie na coś słodkiego. Grunt, to znowu się od słodyczy nie uzależnić!
UsuńZgadzam się z Tobą ja tak mam, że muszę przeżyć kryzys a potem już z górki :D
OdpowiedzUsuńKiedyś oczywiście zawsze poddawałam się w momencie kryzysu i nie podejrzewałam nawet, że kiedy już się go pokona, to jest tak lekko :) Teraz koniecznie będę musiała o tym pamiętać i nie myśleć, że w tym najgorszym momencie nie dam rady.
UsuńBardzo przydatny post! :D
OdpowiedzUsuńChociaż w moim przypadku podziałało stopniowe odrzucanie słodyczy na rzecz gorzkiej czekolady, aż w końcu i na gorzką czekoladę przestałam mieć ochotę. :) Wszystko jest możliwe, a ta "ochota" to najczęściej tylko wymysł naszego mózgu, więc trzeba czymś zająć łapki, by o tym nie myśleć. :DDD
W moim przypadku stopniowe rzucanie słodyczy raczej by się nie sprawdziło. Często robiłam tak, że skoro już danego dnia zjadłam coś słodkiego, to uznawałam ten dzień za "zmarnowany" i pozwalałam sobie na zdecydowanie więcej słodkości, zamiast zakończyć na tym jednym kawałku czekolady.
UsuńW Święta kończy się moje wyzwanie i pewnie pozwolę sobie na kawałek ciasta czy kilka kostek czekolady, będę jednak musiała bardzo uważać, by przypadkiem nie dać się nałogowi!
Najgorsze jest to, że niektórzy zanim coś zaczną (na czym niby im zależy) mówią, że i tak nie dadzą rady...szukają chyba usprawiedliwienia...jak komuś na czymś mocno zależy...to próbuje...do skutku :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Zgadzam się z Twoimi słowami w 100% :) Zawsze warto podjąć wysiłek, a ani się spostrzeżemy, a efekty prędzej czy później przyjdą, obojętnie czy moja o niejedzeniu słodyczy, ćwiczeniach, czy jeszcze innym zadaniu do wykonania.
UsuńGratuluję Ci z całego serca :) i podziwiam... bo ja mimo iż jakoś szczególnie słodyczy nie nadużywam, to też nie wyobrażam sobie abym miała z nich całkowicie zrezygnować. No to taka moja mała przyjemność raz na jakiś czas. Choć z drugiej strony nie raz ani nie dwa natknęłam się na przepisy 'słodkich deserów, bez grama cukru' etc. zawsze można jakoś pokombinować.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz gratuluję pięknego wyniku 82 dni :) .
Kiedy już moje wyzwanie dobiegnie końca, zamierzam od czasu do czasu pozwolić sobie na coś słodkiego :) W końcu wszystko jest dla ludzi, prawda? :) teraz jednak już wiem, że słodycze wcale nie są mi potrzebne do szczęścia i doskonale radzę sobie bez nich, a dla mnie to bardzo cenna wiedza, gdyż kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez słodkości.
UsuńDziękuję! :)
Cukier to silny uzależniacz, działa jak narkotyk. Dziwię się "współczesnym rodzicom",że od maleńkości faszerują nim dzieci...
OdpowiedzUsuńPS. Trwaj w postanowieniu :*
UsuńWspółcześni rodzice chyba jeszcze nie do końca zdają sobie sprawę z tego, co robią i jaki później będą mieli problem. Wydaje mi się, że mimo iż ta sprawa jest coraz bardziej nagłaśniania, to wciąż przez zbyt wielu bagatelizowana. Pewnie, nie można też popadać w swego rodzaju skrajności, lecz nie bez powodu informacje o cukrze są takie, a nie inne.
UsuńCo prawda chyba każdy miał z tym problem. Mi również było ciężko się od tego uwolnić. Gratuluję postanowień!
OdpowiedzUsuńhttp://tiger-life-fit.blogspot.co.uk/
Są i tacy, którzy słodyczy po prostu nie lubią i takim osobom bardzo zazdroszczę :) Jednocześnie osoby te nie mogą wyobrazić sobie, jak ciężko jest czasem od słodyczy się uwolnić.
UsuńDziękuję! :)
Jeszcze raz brawo dla Ciebie za wytrwanie i myślę, że dla osób, które mają problem ze słodyczowym maniactwem, ten post będzie idealną pomocą i impulsem do działania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i bardzo cieszę się, że ten post może okazać się przydatny właśnie dla takich osób :) Przede wszystkim niech uwierzą, że uwolnienie się od słodyczy jest w zasięgu ich ręki :)
UsuńGratulacje Kochana, świetnie, że dałaś radę aż tak długo :) A rady bardzo przydatne :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, sama nie mogę nadziwić się, że aż tyle wytrwałam, ciągle to do mnie nie dociera :) Mam nadzieję, że z tych rad faktycznie ktoś kiedyś skorzysta!
UsuńJeszcze raz gratuluję! Sama bym nie wytrzymała aż tak długo, dużym wyzwaniem jest dla mnie na razie jedzenie słodyczy raz w tygodniu, ale może kiedyś będę mogła wytrzymać dłużej :)
OdpowiedzUsuńNa pewno już teraz wytrzymałabyś tak długo :) Na początku tego wyzwania mówiłam i myślałam dokładnie tak samo, jak Ty teraz. Dziś dziwię się sobie i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tym, że mi się udało. Dlatego, droga Niemodelko, nie mów sobie, że nie dasz rady tylko próbuj, próbuj, próbuj, a w końcu zobaczysz, że też tak możesz :)
UsuńCały czas podziwiam, bo ja niestety te bitwy przegrywam, ale wojna trwa.
OdpowiedzUsuńStoczyłam bardzo wiele bitew, nim wygrałam wojnę, więc w końcu również któraś z Twoich bitew okaże się tą decydującą ;)
UsuńŚwietne pomysły i widać, że dają efekty :) gratuluję raz jeszcze i mam nadzieje, ze tez wytrwam w swoim postanowieniu, a Twoje metody mi się przydadzą :)
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam za Ciebie kciuki i mam ogromną nadzieję, że rzeczywiście skorzystasz na tym, co napisałam :)
UsuńKochana, cieszę się, że dałaś radę! Cieszę się. :)
OdpowiedzUsuńU mnie to jest różnie. Czasem mogę nie jeść przez dłuższy czas, a czasem jadam zbyt często.. I nie wiem czy chcę odstawić. Jednego dnia chcę, drugiego już nie. Dobrze, że i tak ograniczyłam ich ilość. :D
Ja również bardzo się cieszę ;) A teraz dodatkowo cieszę się tym, że Ty również się cieszysz ^^
UsuńSkoro ograniczyłam ilość, to nie ma źle :) Ja jadłam, a nawet żarłam te słodycze jak głupia, stąd w końcu stwierdziłam, że trzeba definitywnie coś z tym zrobić i zrobiłam, choć nie spodziewałam się, że mi to wyjdzie ^^
Musimy pamiętać, że kryzys może przyjść w najmniej oczekiwanym momencie np. na uczelni, kiedy nic innego lepszego nie przychodzi nam do głowy tylko coś słodkiego. Myślę, że trzeba rozgraniczyć, czy całkowicie się odciąć od cukry, czy zredukować jego ilość. Oba rozwiązania są dobre. Jeśli ktoś ma bardzo silną wolę, to dobrze jest zrezygnować całkowicie, jeśli nie to tylko redukcja. Piszę tak, gdyż wiem, że cukier jest bardzo dobrym uspokajaczem. Natchnęłam się na książkę, w której jest napisane, że dzieci, które maja kolkę należy karmić wodą z cukrem (12%). Oczywiście nie całymi dniami, ale podawać kilka kropli ze strzykawki. Z drugiej strony wiem, że cukier jest bardzo szkodliwy - robi się nawet badania, że cukier jest bardzo dobra pożywką dla komórek nowotworowych. Nie jest to dobra rekomendacja ALE BARDZO DOBRA MOTYWACJA, ŻEBY GO RZUCIĆ!
OdpowiedzUsuńCałkowicie z cukru zapewne nie zrezygnuję. Gdybym chciała, już teraz musiałabym zacząć odstawiać produkty inne niż sklepowe słodycze, które dużo tego cukru zawierają, ponieważ jeśli dobrze wczytać się w etykiety, to cukier jest teraz tak naprawdę wszędzie. Póki co bardzo cieszę się, że tak dobrze poradziłam sobie ze sklepowymi słodyczami, a co dalej, będę jeszcze myśleć! :)
UsuńNajlepiej znaleźć cel, a motywacja na pewno się znajdzie i wtedy słodycze już nie będą, aż taką przeszkodą. Niestety mogą uzależnić i to bardzo mocno. Czasem pozwolę sobie na kosteczkę czekolady, czy cukierka, ale wszystko w granicach rozsądku. Za to czystego cukru w ogóle nie używam, ani do ciast, ani do słodzenia. Uważam też na przyprawy, które mają w swoim składzie cukier :)
OdpowiedzUsuń