A po sesji czas przestać być potworkiem

W pierwszym zdaniu tego posta chciałabym się Wam pochwalić tym, że wszystkie egzaminy już za mną i co najważniejsze, wszystkie zdałam (w pierwszych terminach!), a zatem mogę cieszyć się perspektywą długich wakacji. Mam nadzieję, że uda mi się należycie je spożytkować i wycisnąć z nich jak najwięcej, choć na razie nie mam planów na jakikolwiek wyjazd. Plany takie oczywiście były, ale znajomi zajmujący się organizacją wypadu musieli zrezygnować, zatem będę musiała się za czymś rozejrzeć, ewentualnie zawsze mogę postawić na krótkie wypady po okolicy, a ciekawych miejsc do zwiedzenia nie brakuje!

Źródło: google.com - grafika
Wracając jednak do tematu posta – śmieję się, że w czasie sesji zostałam małym potworkiem. Niemalże cały czerwiec spędziłam nad notatkami, chcąc jak najszybciej uporać się z zaliczeniami, a ja już jestem takim stworzeniem, że kiedy się uczę, nie potrafię zabrać się za nic innego. To znaczy w przerwie od nauki nie potrafię poćwiczyć, naolejować włosów, wyjść na spacer i tym podobne, a przecież tą godzinkę czy dwie przerwy mogłabym spożytkować znacznie lepiej niż na wpatrywaniu się w sufit i snuciu się po mieszkaniu. A mimo to nie potrafię – towarzyszy mi myśl, że zaraz i tak będę musiała wrócić do nauki, więc po co za cokolwiek się zabierać? Mam nadzieję, że kiedyś, stopniowo uda mi się zmienić to podejście i lepiej wykorzystać wolny czas, wykorzystać go w sposób, dzięki któremu mój umysł odpocznie znacznie bardziej niż przy wpatrywaniu się w sufit. 
Jednakże wreszcie mam wakacje i najwyższy czas przestać być potworkiem!


Przede wszystkim wróciłam do treningów. W poniedziałek, po długiej przerwie, wybrałam się na crossfit. Na moje nieszczęście trener urządził mini-zawody. Zostaliśmy podzieleni na drużyny, mieliśmy do pokonania 6 stacji – na każdej z nich czekało na nas 50 powtórzeń danego ćwiczenia, przy czym należało się wyrobić w czasie wynoszącym 5 minut. Każda osoba z drużyny musiała wykonać swoje 50 powtórzeń, jeżeli ktoś nie dawał rady, mocniejsze osoby z drużyny mogły pomóc wyrobić mu normę. Ja oczywiście jestem zawzięta i nie odpuszczę, co z tego, że miałam dłuższą przerwę w ćwiczeniach. Po 50 podciągnięciach na drążku (nogi opieram przy tym o drabinki i przyciągam się do drążka – aż tak dobrze nie ma, jeszcze nie potrafię się prawidłowo podciągnąć. Jeszcze!) i po 50 pompkach z wykorzystaniem TRXów dziś – a mamy już środę – mam takie zakwasy, że nie potrafię wyprostować rąk (EDIT: Post zaczęłam pisać w środę, więc dla zobrazowania Wam sytuacji tego zdania nie poprawię, jednakże dziś, czyli w piątek jest już o wiele lepiej). Chyba nigdy w życiu nie miałam takich zakwasów. Nigdy w życiu tak mnie nie bolało po ćwiczeniach. Ale nie, po co zacząć pomalutku i ostrożnie, lepiej od razu dać z siebie wszystko, pewnie! No i masz, pokarało mnie. Bardzo pokarało. Chodzę jak T-Rex z podkurczonymi łapkami i nie umiem sięgnąć po dalej położone rzeczy. Próbuję delikatnego rozciągania, ale to niewiele daje. Potęgując rozbawienie domowników, mogę jedynie mieć nadzieję, że moje cierpienia szybko się skończą, a przede wszystkim mam nauczkę na przyszłość. I przy okazji pytanie do Was. Może macie jakieś sprawdzone sposoby na potężne zakwasy?

Staram się też pilnować diety. Przede wszystkim od początku lipca wręcz wspaniale wychodzi mi niejedzenie słodyczy, aż sama się sobie dziwię, że tak dobrze mi idzie. Efekty możecie zobaczyć w jednej z ramek w prawej kolumnie bloga, gdzie podliczam dni bez słodyczy. Albo to efekt upałów, które skutecznie eliminują u mnie ochotę na słodkie, albo fakt, że skończył się ten jakże stresujący okres sesji, a ja lubię zajadać stres słodyczami. Niewykluczone, że te dwie rzeczy nakładają się na siebie, co owocuje tym, iż obojętnie przechodzę obok czekolady i stawiam na owoce. Co prawda wczoraj miałam chętkę na czekoladę, więc po nią sięgnęłam, bo czemu nie, ale nie smakowała ona tak dobrze, jak mogłaby smakować, co wiązało się z kolejnym zaskoczeniem. Ja, tak wielka fanka słodyczy, tak niechętnie zjadłam te trzy kostki? Niesłychane, ale będę z tego korzystać, póki mogę – mój brzuch już mi za to dziękuje i nie jest wzdęty jak balonik.

A ponieważ "bycie fit" to dla mnie dbanie o siebie na każdej możliwej płaszczyźnie, to też wreszcie mam czas i ochotę na zainteresowanie się moją urodą. Konkretnie moimi włosami, ostatnio szalenie zaniedbanymi. Zastanawiam się nawet nad tym, aby znacznie je skrócić, choć wiem, że później będzie mi niesamowicie żal. Problem w tym, że obecnie moje sięgające za łopatki włosy po prostu mnie denerwują. Denerwuje mnie to, że wypadają, łamią się i kruszą. Denerwuje mnie to, że kucyk jakby stracił na objętości, że wokół głowy mam pełno odstających baby hair (tak, wiem, to akurat powód do radości), a nim one dogonią i zagęszczą resztę włosów, minie sporo czasu. Denerwuje mnie, że po rozpuszczeniu moje włosy wyglądają nijako, fryzura nie ma absolutnie żadnego kształtu. Oczywiście jako początkująca włosomaniaczka zdecydowałam się na ścięcie włosów równo, powoli pozbywając się wycieniowania, jednakże obecnie doszłam do wniosku, że w wycieniowanych włosach wyglądam prawdopodobnie najkorzystniej. Denerwuje mnie jednak to, że nie wiem, jak wycieniowane włosy układałyby się bez użycia prostownicy (wcześniej byłam fanką prostowania, obecnie od około 1,5 roku włosów nie prostuję), a nie przepadam za wywijającymi się końcówkami – lubię gładką taflę włosów. Denerwuje mnie to, że ciężko będzie znaleźć dobrego fryzjera, do którego przyjdę nie z gotowym pomysłem na fryzurę, ale z pytaniem, czy mógłby mi doradzić i co najważniejsze, czy w ogóle sensownie mi doradzi? 
Wybaczcie mi zatem ten długi wywód o włosach, ale ta kwestia naprawdę mnie drażni. Momentami mam ochotę ogolić się na zero i zacząć wszystko od początku tak, jak być powinno, z właściwą pielęgnacją, ale nie uśmiecha mi się zostać drugą Britney Spears. A Wy? Postawiłybyście na mocne skrócenie włosów czy może starałybyście się ratować to, co macie?

Chciałabym także rozprawić się z cellulitem. Ponieważ ćwiczę i staram się coraz lepiej odżywiać, w tej kwestii chciałabym postawić głównie na masaż oraz balsamy. Oczywiście wiem, że najwięcej zdziałam ćwiczeniami oraz dietą, jednakże uważam, że połączenie wszystkich możliwych środków w walce z cellulitem nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie, a mam wrażenie, że ostatnimi czasy stał się on u mnie coraz bardziej widoczny i rozległy. I po dłuższym zastanowieniu się doszłam do wniosku, że po prostu prowadzę siedzący tryb życia. Pomijając ćwiczenia, większość dnia spędzam na pupie. W roku akademickim sprowadza się to do ponad godzinnych podróży autobusem, a następnie siedzeniem na wykładach, w domu z kolei trzeba przysiąść nad notatkami czy chociażby napisać post ;) Tak czy siak, wychodzi na to, że naprawdę dużo siedzę, a czy wakacje to przypadkiem nie najlepszy czas, by to zmienić?

Ponieważ post zaczyna się robić długi, czas zakończyć moje luźne rozważania na temat tego, jak po sesji przestać być potworkiem. Cóż, musiałam się wygadać, co możecie zobaczyć wyżej i mogę mieć tylko nadzieję, że w przyszłych postach pojawi się zdecydowanie więcej konkretów, kiedy to ewidentnie zacznę coś działać w kierunku, by doprowadzić się do porządku i będę mogła  pochwalić się Wam efektami oraz podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami.
Potworek znika, potworek idzie przestać być potworkiem!

23 komentarze:

  1. Gratuluję zdanych egzaminów! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bo naprawdę musiałam przysiąść na pupie, żeby je wszystkie zaliczyć :)

      Usuń
  2. Gratki z egzaminami, u mnie też już po ;) jak mnie kusi ten crossfit, ale jak myślę o tym wszystkim to padam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rządzimy, sesja zdana tak szybciutko! ^^ W sumie ja nie chodzę stricte na crossfit, a na trening funkcjonalny, bo z tego, co się zdążyłam zorientować, w profesjonalnych boksach każdego dnia jest inny WOD, zajęcia zaś są od rana do wieczora co godzinkę. U mnie z kolei treningi są obecnie dwa dni w tygodniu i ćwiczymy rzeczy różne, różniste, aczkolwiek z zajęć wychodzę wymęczona na maksa.

      Usuń
  3. Gratuluję zdanych egzaminów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje za zdanie egzaminów! Życzę fajnych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, a o udane wakacje muszę jeszcze się postarać, bo na razie planów na nie brak ;)

      Usuń
    2. Na pewno wymyślisz coś fajnego :) choćby w swojej okolicy ze znajomymi też można wspaniale spędzić czas :)

      Usuń
    3. I w przeciągu ostatnich paru dni właśnie to uskuteczniam, tym bardziej, że pod nosem mamy jeziorko :)

      Usuń
  5. Długo chodzisz na crossfit ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wraz z początkiem września będzie rok :) Wow, sama właśnie teraz uświadomiłam sobie, że to już całkiem sporo!

      Usuń
  6. Gratuluję egzaminów :D No to teraz spokojnie możesz realizować wszystkie cele :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Brrrr sesja, na samo wspomnienie mam ciarki ;) Mimo że już sporo lat minęło, to ciagle nie wyzbyłam się cierpkich wspomnień :) A żeby nie było, to studentką byłam bdb, ale poziom stresu związanego z egzaminami i samymi sytuacjami egzaminacyjnymi był u mnie zawsze wysoki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tak samo, strasznie się stresuję, ale zaczęłam traktować to jako mój mały "rytuał" i teraz powtarzam sobie, że skoro stres jest, to na pewno zdam ;)

      Usuń
  8. Gratuluję zdania egzaminów no i straaaaasznie zazdroszczę takich długich wakacji! ;)) ja już mogę sobie tylko z nostalgią powspominać stare dobre czasy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Będę musiała dobrze spożytkować te wakacje, żeby nagle nie okazało się, że przeleciały mi one w mgnieniu oka!

      Usuń
  9. Gratuluję zdanych egzaminów. Ambitne plany na wakacje, mam nadzieję, że wszystko uda się zrealizować do końca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także mam taką nadzieję i dzielnie staram się wziąć za siebie, więcej się ruszać oraz dbać o to, co jem :)

      Usuń
  10. wakacje last minute mogą być całkiem fajniejsze niż te planowane. Pozdrawiam i zapraszam do odwiedzin ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi mi właśnie po głowie, żeby rozejrzeć się za takimi ofertami :)

      Usuń
  11. Gratuluje zdanych egzaminów :) i zazdroszczę tak długich wakacji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i przyznam szczerze, że faktycznie jest czego zazdrościć ;)

      Usuń
  12. Gratuluję egzaminów, ja sesje bd miała dopiero za rok :)

    OdpowiedzUsuń

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.