Już od dłuższego czasu kusiło mnie, by zacząć zamieszczać na blogu więcej zdjęć swojego autorstwa, jednakże muszę przyznać, że nie jestem przyzwyczajona do robienia zdjęć wszystkiemu wokół, więc pierwszy wpis z tej serii (gdyż mam nadzieję dodawać podobne posty pod koniec każdego miesiąca) będzie wyjątkowo ubogi. Chociaż na rozgrzewkę taki niezbyt długi post powinien być w sam raz, prawda?
Oczywiście zdjęcia robię telefonem, więc nie miejcie mi za złe jakości, która na pewno nie będzie powalająca, jednak zawsze staram się, żeby na fotce było cokolwiek widać, nawet pomimo mojego braku jakichkolwiek umiejętności fotograficznych. Dość jednak tego zbędnego lania wody! Zapraszam do oglądania tych kilku zdjęć, które udało mi się zgromadzić i które nadają się do publikacji – mam nadzieję, że dzięki temu będziecie mieli możliwość choć trochę lepiej mnie poznać :)
Tutaj możecie zobaczyć jedno z moich bardziej udanych i zdrowych śniadań: serek wiejski z miodem i truskawkami oraz smoothie na bazie mleka z truskawkami i bananem, nieco dosłodzone także miodem. Sama się sobie dziwiłam, że zachciało mi się wyciągnąć blender.
Spaghetti z tuńczykiem. Co prawda na zdjęciu nie wygląda zbyt apetycznie, prawdopodobnie przez to, że wszystko jest ze sobą przemieszane, ale mi osobiście bardzo smakuje, do tego stopnia, że w lipcu często gościło na moim stole. I co ważniejsze, jest to danie, którego nauczyłam się sama (oczywiście korzystając z przepisu znalezionego w sieci), jednocześnie powiększając nieco mój marny kulinarny repertuar.
Mój cudowny kot Niko, o którym pewnie już parokrotnie w postach wspominałam – tutaj możecie zobaczyć, jaki jest duży. I to nie tylko wina tłuszczyku! Niestety wszystkie zdjęcia jego pyszczka, które mam są rozmazane (ktoś tutaj chyba nie lubi pozować), ale już następnym razem postaram się Wam pokazać zdjęcia, na których co nieco widać.
W czasie wakacji postanowiłam zaszaleć i zrobić sobie paznokcie żelowe, a jak szaleć, to szaleć, więc postanowiłam na neonki. Kolejne, które planuję, będą raczej subtelniejsze, może pastelowe, za to z jakimiś ciekawymi wzorkami. W roku akademickim raczej nie pozwalam sobie na tego typu przyjemności – ze względu na mój kierunek studiów paznokcie mogłyby bardzo szybko się zniszczyć, chociaż prawdopodobnie nie będę już miała takich zajęć w laboratorium, które bardzo by im szkodziły.
Do empika (empiku?) wybrałam się tylko i wyłącznie po gazetę, chcąc sprawdzić, co Ewa ma nam do zaoferowania, a wyszłam dodatkowo z dwoma książkami. W końcu musiałam wreszcie wykorzystać kartę podarunkową, prawda? Swoją drogą be active przypadł mi do gustu bardziej niż WH, którym byłam ostatnio znudzona.
Miało być więcej zdjęć niż tekstu, ale chyba wyszło odwrotnie właśnie ze względu na to, że nie zrobiłam wielu zdjęć. A poza tym ja lubię pisać i lanie wody totalnie o niczym wręcz wspaniale mi wychodzi. W każdym bądź razie mam nadzieję, że post przypadł Wam do gustu. Już w następnej fotorelacji, czyli pod koniec sierpnia, mam nadzieję dodać więcej zdjęć i zdecydowanie mniej przy tym gadać.
Tymczasem ruszam na poszukiwania jakiegoś ciekawego przepisu do wypróbowania w serii "Gotuję z...", być może też niedługo opowiem Wam, jak radzę sobie z dodatkowymi centymetrami, które przylgnęły do mnie w czasie sesji.
No nareszcie ! ;D
OdpowiedzUsuńFajne są takie posty, lubię przeglądać te wszystkie ,,tygodnie w zdjęciach'' i tym podobne. Faktycznie malutko zdjęć jak na cały miesiąc, ale za długie też nie są zbyt dobre, bo zanim dotrę do końca to nie pamiętam od czego zaczynałam. Widzę już po zdjęciach, że jesteśmy zupeeełnie różne, gdybym dostała kwiaty na przeprosiny to chyba darczyńca musiałby robić za wazon, nienawidzę wydawania kasy na cięte kwiaty ;D
Malutko, bo dopiero niedawno wpadłam na to, że mogłabym taką serię na bloga wprowadzić, a też nie jestem mistrzem w cykaniu fotek, jakoś nigdy mnie to nie uszczęśliwiało, ale postaram się to zmienić ^^
UsuńHahahaha :D Ja jednak lubię od czasu do czasu dostać kwiatka. Nie pogardziłabym czekoladkami lub innymi słodkościami, ale teoretycznie staram się zdrowo odżywiać ;) I co z tego, że całkiem niedawno zjadłam kawałeczek tej stojącej w kuchni babki...
Ale hej, starania są najważniejsze! Czekam na kolejne foty, następnym razem strzel zdjęcie babki ;D
UsuńO nie, nie będę tutaj wrzucała zdjęć moich grzeszków :D Chociaż może gdybym została do tego zmuszona, to zaczęłabym się wstydzić i wreszcie ograniczenie słodyczy lepiej by mi wychodziło :D
UsuńJa również nie mam zwyczaju fotografować każdej swojej chwili, choćby właśnie że względów sprzętowych :) zdjęcia udane, kotek cudny, pazurki wow a na spaghetti wpadam :) dawaj przepis ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że po wrzuceniu zdjęć na komputer zauważyłam, że jakość nie jest taka zła, a przynajmniej spodziewałam się czegoś o wiele gorszego ;) A przepis postaram się wrzucić w jakimś najbliższym poście, bo widzę, że spaghetti budzi pewne zainteresowanie ;)
Usuńteż od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy nie zacząć prowadziś konto na instagramie, ale zdjęcia mogę robię tylko jedzeniu :)
OdpowiedzUsuńp.s. kot jest prześliczny :)
Ja też nad tym myślę, ale z drugiej strony kiedy uświadomię sobie, że byłaby to kolejna rzecz "do ogarnięcia", to jakoś tracę chęci, gdyż na Instagramie pewnie marnowałabym cenny czas, który mogłabym przeznaczyć na coś zupełnie innego. Chociażby czytanie książek, kiedy w wakacje wreszcie mam na to czas :)
UsuńMasz super kociaka, no i te pazurki-boskie! :) Musisz koniecznie wrzucić przepis na to spaghetti. Ile razy próbuję zrobić z tuńczykiem, zawsze kiepsko mi wychodzi :(
OdpowiedzUsuńJa obawiałam się, że takie połączenie mi nie zasmakuje, a tu proszę, jest dokładnie na odwrót i to spaghetti jem bardzo często. W jednym z najbliższych postów postaram się wrzucić przepis :)
UsuńMi jakoś pismo Ewy nie przypadło do gustu :/. Wydaje mi się głupiutkie, ale to chyba wina czytania książek o diecie i treningu... Ehhh... Negatywne skutki czytania, mądrych rzeczy :D
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać. Śliczne zdjęcia ;), a chłopaka to całuj za te kwiaty , bo piękne.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że gdybym ja czytała książki na ten temat, taki magazyn również wydałby mi się głupiutki ;) Mniej więcej takie wrażenie zaczęłam odnosić przy WH, Be Active z kolei wydało mi się miła odmianą, choć dopiero czytam drugi numer - zobaczymy, w jakim to wszystko pójdzie kierunku.
UsuńChyba muszę ograniczyć czytanie :P. Dziękuje za świetny komentarz na blogu, mam nadzieje, że i ja wsiąknę w świat CrossFitu ;)
UsuńNiczego nie ograniczaj :) Jeśli chodzi o książki, raczej nie sięgam po jakaś "profesjonalną" literaturę, jedynie namiętnie czytam fantastykę, więc później taka gazetka mi wystarcza ;)
UsuńWsiąkniesz na pewno! Jestem o tym święcie przekonana :)
Uwielbiam spaghetti z tuńczykiem :-).
OdpowiedzUsuńJa od pewnego czasu również ;)
UsuńKotka tulę na odległość, rozkoszniaczek z niego! Pięknie wyglądają czerwone paznokcie ! Gazety ECH nie miałam w rekach więc trudno mi się wypowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńKotka z miłą chęcią od Ciebie utulę :)
UsuńUroczy kotek :)
OdpowiedzUsuńHa w następnym będą nasze wspólne foty z Przystanku Śniadanie Kochana :D podrap kota za uchem ode mnie :) paznokcie śliczne, ja też raczej będę schodzić z tonu, bo w pracy bardzo rzucają się w oczy i niby wszyscy mówią, że ładne to jednak wolę, zeby kierownik ich nie zauważał :D
OdpowiedzUsuńBędą na pewno! :D Może jak zacznę częściej robić zdjęcia, to też częściej uda mi się wrzucać z nimi posty? :D Musiałabym tylko przyzwyczaić się do pstrykania fotek, bo jakoś do tej pory mnie to nie kręciło.
UsuńNiko cudny :).
OdpowiedzUsuńA neonki mamy zdaje się w tym samym kolorze :)
O, no proszę :) Ty też chciałaś poszaleć w wakacje? ;)
UsuńSpodobały mi się Twoje żelowe paznokcie ;) No i Niko :)
OdpowiedzUsuńJa sama nie potrafię oderwać od nich wzroku ;) Zawsze wyglądają lepiej, niż paznokcie pomalowane zwykłym lakierem i choćbym nie wiadomo jak się starała, sama nie potrafię uzyskać takiego efektu.
UsuńNeonki super. Sama chętnie bym zrobiła, ale boję się, że dzieciaki podrapie ;) Nawet swoimi czasem niechcący ich zarysuje. A książki są z tematyki fantasy? Moje ulubione klimaty. Lubię bardzo Grzędowicza
OdpowiedzUsuńMi na początku wydawało się, że nie przyzwyczaję się do takich długich paznokci, a teraz ich nie zauważam. I powiem Ci, że te moje nie są wcale ostre, nawet gdybym spróbowała się zadrapać, żeby to sprawdzić, to się nie da. To chyba ze względu na to, że są jednak grubsze niż paznokcie bez żadnej dodatkowej warstwy ;)
UsuńTak, to fantastka :) I piąteczka za Grzędowicza! Także bardzo go lubię, aż chyba sobie przypomnę jego Pana Lodowego Ogrodu :)
Paznokcie świetne, kota podrap ode mnie, a książki chętnie przygarnę. Czy tylko ja nie czytałam tego miesięcznika od ewy Chodakowskiej :)
OdpowiedzUsuń