W poprzednim poście z tej serii (klik) wspominałam Wam o tym, że nie przepadam za mięsem, a jednocześnie chciałabym wprowadzić do mojej diety więcej białka, którego obecnie jem zatrważająco mało. Przyszedł wreszcie czas na rozeznanie się, co tak właściwie mogłabym spożywać, by móc spełnić swoje postanowienie. Mam nadzieję, że przy okazji tego rozeznania, które robię głównie sama dla siebie, Wy także dowiecie się czegoś ciekawego.
Pierwszym, co wyskoczyło mi w wyszukiwarce po wpisaniu odpowiednich haseł były właśnie odżywki białkowe. Niejednokrotnie już zastanawiałam się nad tym, aby to właśnie po nie sięgnąć w celu zbilansowania diety, lecz póki co uznałam, że nie jest to zbyt dobry pomysł. Nie jestem zawodowym sportowcem czy też trenerem personalnym, nie mam dokładnie rozpisanej diety, więc w związku z tym po co właściwie miałabym wspomagać się odżywką, skoro mogę czerpać białko z innych, naturalnych źródeł? Myślę, że po odżywki białkowe sięgnę w ostateczności lub kiedy wskoczę na zupełnie inny poziom, kiedy "zwyczajne" dbanie o sylwetkę nie wystarczy, podejrzewam jednak, że zbyt szybko to nie nastąpi. Stąd pozostawiam temat praktycznie nieporuszony i nie będę zagłębiać się w dokładne właściwości tego typu odzywek, bo jak już kiedyś wspominałam, nie chcę dawać Wam rad w tematach, o których sama nie mam jeszcze większego pojęcia. Jeśli ktoś jest zainteresowany, polecam poszukiwania na własną rękę.
Źródło: google.com - grafika |
Jest on wartościowym źródłem protein i mam wrażenie, że w moim przypadku może się on okazać strzałem w dziesiątkę. Mleko, jogurty naturalne, serek wiejski, twaróg, sery – nie mam nic przeciwko! Niemniej gdzieniegdzie obiło mi się o oczy, że spożywanie nabiału nie jest zalecane, jeśli jest się na redukcji. Cóż, oczywiście zależy mi na zrzuceniu nadprogramowego tłuszczyku, ale na pewno nie jestem stricte na diecie redukcyjnej. Po prostu staram się zdrowo odżywiać. Na zabawę makroskładnikami i kaloriami przyjdzie jeszcze czas, kiedy będę potrafiła bardziej zadbać o to, co ląduje na moim talerzu.
Pamiętajcie jednak, że nabiał nabiałowi nierówny! Warto poczytać, ile konkretnie białka jakie produkty zawierają, zarówno pod tym względem bardziej ogólnym (jak na przykład jogurt naturalny a twaróg), ale także bardziej sprecyzowanym i mam tutaj na myśli zrobienie rozeznania wśród produktów tej samej kategorii, ale oferowanych przez różnych producentów, bo w myśl poprzednich zdań, także jogurt jogurtowi nierówny. I chyba nie muszę wspominać, że wszelkie jogurty owocowe czy serki homogenizowane, owszem, białko mają, ale dodatkowo zawierają też sporo cukru?
Źródło: google.com - grafika |
Kolejne źródło białka zwierzęcego, do którego nic nie mam (w przeciwieństwie do niektórych mięs). Stąd jaja staram się jeść regularnie już od dłuższego czasu i zjadam wtedy dwa dziennie, przykładowo w postaci jajek na miękko w ramach śniadania czy omletu na kolację. Nie, nie odrzucam żółtek. Po raz kolejny głównym argumentem jest tutaj to, że nie mam rozpisanej diety i nie jestem zawodowym sportowcem. Stąd nie widzę potrzeby, by tych żółtek nie jeść, wręcz przeciwnie, uważam, że jeśli "bawimy się" zdrowym odżywianiem dla własnego zdrowia, a nie po to, by osiągnąć konkretne, sylwetkowe cele (bo jest to nasz zawód, źródło naszego utrzymania) to naprawdę nie ma takiej potrzeby. Żółtka zawierają między innymi lecytynę, witaminy i składniki mineralne, które także są potrzebne w naszej diecie. Nie popadajmy więc w paranoję, jeśli nie jest to konieczne ;)
Źródło: google.com - grafika |
Obecnie ryby jem rzadko, aczkolwiek smakują mi, więc one także w moim przypadku mogłyby się sprawdzić jako alternatywne źródło białka. Proteiny zawarte w rybach cechują się bardzo dobrą przyswajalnością, ponad to są one także źródłem zdrowych tłuszczy, na przykład kwasów omega-3. W kilku przejrzanych przeze mnie artykułach pojawiło się stwierdzenie, że Polacy spożywają o połowę mniej ryb niż reszta Europejczyków, wydaje mi się zatem, że postaram się nieco podbić średnie spożycie ryb w naszym kraju. Problem w tym, że zbytnio nie wiem, jak dobrze ryby przyrządzać, ale nie ma takiej rzeczy, której człowiek nie mógłby się nauczyć.
Tutaj mowa już o białku pochodzenia roślinnego. Ponieważ białko zwierzęce ma zdecydowanie większą wartość odżywczą, zwykło się je nazywać białkiem pełnowartościowym, białko roślinne zaś białkiem niepełnowartościowym. Nie oznacza to, że białko roślinne jest w jakikolwiek sposób gorsze. Po prostu opierając swoją dietę na białku zwierzęcym, łatwiej będzie nam zapewnić sobie wszystkie potrzebne składniki. W przypadku białka roślinnego trzeba się nieco natrudzić. Niemniej nie jestem wegetarianką czy weganką, więc nie muszę się martwić, że coś pójdzie nie tak. Jakie z kolei rośliny strączkowe są dobrym źródłem białka? Przykładowo, soczewica, której nigdy nie jadłam. Do tego soja i ciecierzyca, które także znajdują się na mojej liście do spróbowania. Oprócz tego fasola wszelkiej maści czy na przykład fasolka szparagowa. Słowem, do wyboru, do koloru!
Jak widać, taki zdechlak jak ja, który nie przepada za mięsem, wcale nie musi być skazany na spożywanie tylko i wyłącznie jego w celu zapewnienia organizmowi odpowiedniej ilości białka. Oczywiście z mięsa najłatwiej jest uzyskać potrzebną ilość białka, lecz alternatyw jest naprawdę wiele, przez co nasze menu może być niesamowicie różnorodne. Stąd zamierzam częściej sięgać po inne produkty białkowe. Wiecie, co zauważyłam? Że kiedy w ciągu dnia uda mi się zjeść więcej białka, mam o wiele więcej siły na treningu, a głosik w mojej głowie, który szepce, by odpuścić, pojawia się rzadziej. Nie wiem czy to efekt placebo, czy może faktycznie coś w tym jest, ale jeśli tak to ma wyglądać, to naprawdę zamierzam solidnie popracować nad ilością spożywanego białka.
Źródło: google.com - grafika |
Jak widać, taki zdechlak jak ja, który nie przepada za mięsem, wcale nie musi być skazany na spożywanie tylko i wyłącznie jego w celu zapewnienia organizmowi odpowiedniej ilości białka. Oczywiście z mięsa najłatwiej jest uzyskać potrzebną ilość białka, lecz alternatyw jest naprawdę wiele, przez co nasze menu może być niesamowicie różnorodne. Stąd zamierzam częściej sięgać po inne produkty białkowe. Wiecie, co zauważyłam? Że kiedy w ciągu dnia uda mi się zjeść więcej białka, mam o wiele więcej siły na treningu, a głosik w mojej głowie, który szepce, by odpuścić, pojawia się rzadziej. Nie wiem czy to efekt placebo, czy może faktycznie coś w tym jest, ale jeśli tak to ma wyglądać, to naprawdę zamierzam solidnie popracować nad ilością spożywanego białka.
Mam nadzieję, że nie przeszkadza Wam forma tego posta. W końcu ma on bardzo mało wspólnego z naukowym artykułem, zawiera też znikomą ilość konkretnych informacji i jest raczej bardzo subiektywny. Wszystko to dlatego, że powyższe rozeznanie robiłam głównie dla siebie i nie czuję się upoważniona do tego, by udzielać Wam sprecyzowanych rad. Nie posiadam też aż tak dużej wiedzy w tym temacie, by w sposób skondensowany zawrzeć ją w tym poście.
A czy Wy znacie jeszcze jakieś źródła białka, o których nie wspomniałam, albo po prostu nawet nie wiem, że one istnieją?
A czy Wy znacie jeszcze jakieś źródła białka, o których nie wspomniałam, albo po prostu nawet nie wiem, że one istnieją?
czekałam na ten post :) w moim przypadku najlepiej sprawdziłyby się ryby (bo je uwielbiam), w internecie znajdziesz wiele ciekawych przepisów :))
OdpowiedzUsuńO, bardzo miło mi usłyszeć, że na niego czekałaś :) Bez wątpienia znajdę w sieci wiele przepisów, musiałabym jednak jeszcze gdzieś poszukać motywacji i chęci do gotowania :D Jakoś nie ciągnie mnie do garów, bo gotowanie kojarzy mi się z dość długotrwałym procesem, choć wiem, że da się to zrobić szybko i bezboleśnie
UsuńJa też staram się dostarczać na razie białko z naturalnych produktów, ale coraz częściej zastanawiam się nad kupnem odżywki. Z tym, że dla mnie też jest to póki co mało znany temat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
W razie czego będziemy siedzieć i przetrząsać Internet w poszukiwaniu informacji :) W sumie raz miałam okazję spróbować nieco odżywki od mojego chłopaka i niezbyt mi ona zasmakowała, dlatego tym bardziej póki co skupię się na naturalnych źródłach białka.
UsuńZa mięsem nie przepadam (jem od czasu do czasu, przeważnie jest to pierś z kurczaka pieczona w piekarniku albo "dewolaj" z serem - innych nie lubię) i właśnie miałam szukać informacji na ten sam temat co Ty- dobrze trafiłam :D
OdpowiedzUsuńPopatrz, wiedziałam, za jaki temat się zabrać ;) I powiem Ci, że mam tak samo jak Ty - też najczęściej jem pierś z kurczaka, a i ona zaczyna mi ostatnimi czasy brzydnąć, więc to był najwyższy czas, by rozejrzeć się za jakąś alternatywą.
UsuńJa niestety nie przepadam za rybami, a powinnam je częściej jeść. Fajny post! :)
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo cieszę się, że post się podobał :) Aż chce się pisać, czytając takie słowa :)
UsuńHm, moim zdaniem, skoro nie przepadasz, nie ma się do czego zmuszać... Zawsze możesz się też rozejrzeć za takim wariantem ryby i w taki sposób przyrządzonym, że kto wie, może jeszcze Ci zasmakuje :)
juz kiedys myslalam o odzywkach, bo nigdy nie zjem takiej ilosci jedzenia aby zaspokoila zapotrzebowanie, porownujac do wartosci tych odzywek
OdpowiedzUsuńMimo wszystko jednak lepiej najpierw zbilansować dietę bez jakichkolwiek suplementów, a dopiero później o nich pomyśleć :)
UsuńRyby uwielbiam, jem dużo, jednak nie na tyle, by pokryć dzienne zapotrzebowanie więc wspomagam się dodatkowo odżywką białkową. Bardzo mądrą rzecz napisałaś - przy diecie, która nie jest zbilansowana zażywanie suplementów na niewiele się zda, gdyż są one DODATKIEM do prawidłowej diety i ćwiczeń.
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę z tego, że tak to właśnie jest z suplementami. Dlatego póki co jedynie gdybam sobie na ich temat, a zastanawiając się nad ich przyjmowaniem, myślę o bardzo dalekiej przyszłości. Najpierw muszę zapanować nad moim talerzem :)
UsuńNo tylko jak ktoś ćwiczy i ma dietę, mając dziennie zapotrzebowanie na sporo białka to często samo mięso na obiad to za mało, a co dopiero jajka czy ser. Nieraz właśnie białko to najlepsze wyjście.. :)
OdpowiedzUsuńJeżeli ktoś ma duże zapotrzebowanie na białko, to faktycznie. Wydaje mi się jednak, że ja na spokojnie zapewnię sobie odpowiednią ilość białka tylko i wyłącznie z pożywienia, nie ma tutaj po co rozglądać się za odżywkami :)
UsuńJa jem wszystkiego po trochę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńI to bardzo dobre wyjście, też zamierzam je wypróbować :)
UsuńA tak w ogóle to białko jest wszędzie, nie tylko w tych najbardziej znanych źródłach :) Jest praktycznie we wszystkich roślinach :)
OdpowiedzUsuńOczywiście to prawda, jednak różne produkty zawierają również różne ilości białka, także w stosunku do pozostałych składników. Mam tutaj na myśli to, że gdybym chciała dostarczać sobie odpowiednią ilość białka, zachowując moją obecną dietę, pochłaniałabym także niebotyczną ilość węglowodanów, a zależy mi właśnie na tym, by nieco zmienić te proporcje :)
UsuńSerki wiejskie mają sporo szybko wchłanialnego białka :) a co do odżywek to dobrze robisz, jak nie liczysz makro i nie wiesz dokładnie ile Ci brakuje to chyba nie ma sensu się w to bawić
OdpowiedzUsuńDlatego staram się te serki wiejskie jeść :) Problem w tym, że najbardziej smakują mi one z dodatkową łyżeczką cukru, no ale odeszłam od tego niezbyt fit zwyczaju i często biorę je na uczelnie, gdzie nie ma jak cukru dosypać, nawet gdyby kusiło :D
UsuńDodawaj miodu ;) moim zdaniem podbija smak, a jest zdrowy. Czasami dodaję też dżemu niskosłodzonego, a najlepiej już własnego, babciny malinowy do serka był najlepszy :)
UsuńOooo.... tak, uwielbiam serki wiejskie z domowym dżemem lub miodem. Smakują mi dużo bardziej niż w wersji wytrawnej.
UsuńW takim razie chyba będę musiała zaopatrzyć się w jakiś dobry miodek, skoro tak sobie chwalicie takie połączenie :)
UsuńU mnie jajka zawsze wygrywają. Na słodko, na słono, jajecznica, omlet, na twardo na miękko, jajka są świetne :) haha ;p za to muszę jeść więcej ryb. Jem je mniej więcej raz na 2 tygodnie. A to głównie dlatego, że za nimi za bardzo nie przepadam, ale to pewnie kwestia tego, że nie umiem ich za dobrze przyrządzić. Jak znajdziesz jakies fajne przepisy z rybkami w roli głównej to dawaj znać :)
OdpowiedzUsuńFakt, jajka są świetne :D Tym bardziej, że są chyba jedynym produktem, z którym potrafię zrobić coś więcej, dlatego także się nimi ratuję :)
UsuńOstatnio bardzo zasmakowało mi spaghetti z tuńczykiem, więc pomyślę nad wrzuceniem tutaj tego banalnego przepisu :D Nie będzie nic skomplikowanego, bo w kuchni nie radze sobie jeszcze zbyt dobrze :D
Myślę, że jednak warto nie rezygnować zupełnie z odżywek. Fajnie jest je stosować jako dodatek do różnych potraw typu placki/naleśniki, albo chociażby koktajle. Zawsze to jakaś dodatkowa ilość białka, a nie ma drastycznej różnicy w smaku :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie to jest świetna sprawa, że można je dodawać właśnie do takich różnorakich potraw! Z drugiej strony najpierw pokombinuję z dietą i po odżywkę sięgnę wtedy, kiedy faktycznie nie będę potrafiła dostarczyć sobie odpowiedniej ilości białka. Zresztą, zacznijmy od tego, że najpierw musiałabym usiąść na pupie i wszystko to dokładnie wyliczyć...:D
UsuńMega przydatny post! :) Dzięki :)
OdpowiedzUsuńHa. Znam to, ale odżywek nie zamierzam stosować :)
OdpowiedzUsuń